Tegoroczny, wyścigowy sezon kończymy w Wolsztynie. Miał być jeszcze Świeradów za tydzień, ale rok temu tak nas sponiewierała pogoda, że odpuszczamy. Dzisiejsza trasa dobrze już nam znana z poprzednich lat, została praktycznie nie zmieniona, ale jest szybka i ciekawa więc nie ma co marudzić. Co do pogody to też bez zastrzeżeń, jest początek października a my startujemy „na krótko”, zresztą w Wolsztynie zawsze tak jest :-) Trasy do wyboru na dziś to: Mini- 28,5km/ 160m w pionie, Mega- 43km/ 350m w pionie oraz Giga- 74km/ 680m w pionie. Jak to zwykle bywa przy finałach, sektory pękały w szwach, każdy chciał dopiąć lub poprawić rezultaty całosezonowych wypocin, zresztą my również.
Antek i Tomek skusili się na krótki dystans, Antkowi brakowało tylko jednego wyścigu do domknięcia generalki, którą ostatecznie, po dobrym, finałowym ściganiu, kończy na 9 pozycji w swojej wiekówce – gratulacje.
Tomcio po „przeleżanych” trzech miesiącach poradził sobie całkiem dobrze. Zważywszy na zmęczenie wczorajszym wyścigiem zasługuje na pochwałę, ale, zawsze musi być jakieś ale, gdyby tak te trzy miechy trenował to by był dopiero wynik :-) Obiecał poprawę, zobaczymy co z tego będzie :-)
Domino ostatnio trochę pojeździł, więc nie było mowy o kapitulacji i musiał pociągnąć co najmniej średni dystans. Małymi krokami przesuwa się w górę tabeli wyników i za to brawo. Determinacji mu nie brak, a jak dobrze przezimuje to będą z niego wyścigowcy :-)
Ja, podobnie jak Tata, musiałem dziś dobrze pojechać, bo generalkę trzeba było zamknąć, a na szali w branży było nawet podium z numerem jeden. Coś tam udało się pojechać i to co było celem, osiągnąć.
Dziękujemy naszym kibicom, za doping i wytrwanie do samego końca dekoracji.
Tym samym kończymy całkiem udany, kolejny, nie da się ukryć, że nawet trochę przełomowy sezon. Zarówno sportowo jak i ilościowo cały czas idziemy do przodu. Teraz chwila na odpoczynek, przemyślenia i dotrenowanie, aby kolejny sezon również móc odkreślić na koniec grubą, zadowoloną kreską.
WYNIKI:
Przemol (Mega, 16/104 M3, 30/260, 1:47:41/1:37:11 open M)
Damian (Mega, 23/32 M2, 175/260 2:11:32/1:37:11 open M)
Tomek (Mini, 15/71 M2, 88/435, 1:13:49/1:00:41 open M)
Antek (Mini, 13/31 M5, 253/435, 1:26:01/1:00:41 open M)
WYNIKI:
Przemol (Mega, 7/57 M3, 16/147, 1:59:28/1:49:36 open M)
Mateusz (Mega, 22/35 M2, 68/147 2:14:17/ 1:49:36 open M)
Damian K (Mega, 39/57 M3, 97/147, 2:25:46/ 1:49:36 open M)
Damian D (Mega, 29/35 M2, 107/147, 2:28:47/ 1:49:36 open M)
Antek (Mini, 5/10 M5, 95/178, 1:32:23/1:10:30 open M)
Szymon – DNF
SOLID GENERALKA
Mini:
Antek 4/33 M5
Arkadiusz 9/112 M2
Aga 19/29 K3
Ernest 75/130 M4
Damian D 99/112 M2
WYNIKI:
Przemol (Mega, 19/84 M3, 36/199, 1:57:54/1:48:25 open M)
Szymon (Mega, 13/28 M2, 65/199, 2:03:17/1:48:25 open M)
Antek (Mini, 14/28 M5, 255/404 1:24:19/1:02:36 open M)
...
xxx
WYNIKI:
Przemol (Mega, 14/82 M3, 22/169, 1:55:17/1:44:07 open M)
Arkadiusz (Mega, 20/36 M2, 74/169 2:08:54/1:44:07 open M)
Damian K (Mega, 53/82 M3, 107/169, 2:13:33/1:44:07 open M)
Damian D (Mega, 33/36 M2, 142/169, 2:25:30/1:44:07 open M)
Antek (Mini, 6/17 M5, 72/143, 1:12:12/55:02 open M)
...
xxx
WYNIKI:
Przemol (Mega, 10/72 M3, 28/165, 2:52:36/2:23:43 open M)
Antek (Mini, 10/20 M5, 207/338 1:54:43/1:08:15 open M)
...
PEŁNY TRANSGOLFER
Solid-ny pociąg jedzie dalej. Kolejnym przystankiem na jego drodze były dziś Wilkowice. Pogoda nie sprzyjała dzisiaj zawodnikom. Było bardzo parno i duszno. Tropiki pełną gębą. W nocy konkretnie popadało, ale trasa nie zamieniła się w totalne bajoro, chociaż parę bardzo błotnych miejsc było. Trasa sprzed roku uległa zaledwie kosmetycznym zmianom. Śmiało można powiedzieć, że to najsłabsza ze wszystkich tras tego cyklu. Do wyboru jak zwykle trzy dystanse, gdzie Mini wynosił 25km i niecałe 300m w pionie , Mega – 42km i niecałe 500m w górę, a Giga – 68km i prawie 800m przewyższeń. Uzbroiliśmy golfa w dodatkowy bagażnik na klapie, dzięki czemu, aż piątka naszych zawodników z pełnym oporządzeniem – z rowerami, mogła się dziś zmieścić.
Raczej w słabych nastrojach stanęliśmy na starcie. Ostatnio wszyscy jacyś tacy wymęczeni, albo w drugą stronę wypoczęci po urlopach, na których rower poszedł w odstawkę. Ernest i Aga przejechali trasę urlopowym tempem. W dodatku zrezygnowali ze swoich dotychczasowych dystansów, wybierając tym razem opcję Mini. Ostatnio nie w głowie im treningi :-) , ale jak trochę odpoczną to z pewnością nadgonią. Antek, na swoim koronnym dystansie znowu melduje się 4 w kategorii M5, i znów o krok od podium. Narzekał na wszech panującą duchotę, zresztą jak my wszyscy. Domino ostatnio też mało jeździ, w dodatku nie dosypia, mimo to skusił się na średni dystans i dał radę szarpnąć całkiem spoko wynik. Teraz, kiedy już na dobre odstawił papierosy, to z takim zacięciem będzie szybko w czołówce. Ja również na średnim dystansie, ze średnim wynikiem, średnio zadowolony :-) za to bardzo, ale to bardzo ….. uwalony spaghetti :-)
WYNIKI:
Przemol (Mega, 11/72 M3, 23/180, 1:38:50/1:34:46 open M)
Damian (Mega, 35/46 M2, 139/180 1:59:03/1:34:46 open M)
Ernest (Mini, 11/36 M4, 47/171, 1:05:29/54:58 open M)
Antek (Mini, 4/12 M5, 100/171, 1:47:00/54:58 open M)
Agnieszka (Mini, 5/11 K3, 9/22, 1:19:37/1:08:32 open K)
fotos by MACKOMAJ, Matylda Antoniewicz, strefasportu.pl
CZTERY DNI W SIODLE
Wkrótce.
...
PÓŁMETEK ŚCIGANIA
Lesznem wchodzimy w drugą połowę Solidnego sezonu. Pogoda dopisuje już od kilku wyścigów, tym razem podobnie. Słońce, ciepło i przyjemnie. Trasa dobrze nam znana, lekko zmieniona i niestety chyba trochę uproszczona, co według nas nie wypadło korzystnie. Przyzwyczailiśmy się do trudów leszczyńskiego maratonu, a tu dużo krócej i łatwiej – szkoda. Na zawodników czekały 3 wersje wyścigu, i tak na Mini – 25km, Mega – 39km oraz Giga – 66km. Jak zwykle na tej serii wystąpiliśmy w większej niż zwykle ekipie. Na dystansie najkrótszym reprezentowali nas Antek i Arek.
Antek całkiem nieźle pocisnął i na tej trudnej, interwałowej trasie zabrakło mu zaledwie 3 minut do podium w swojej kategorii wiekowej. Szkoda, następnym razem jak widzisz gościa przed sobą to go po prostu wyprzedź, i kolejnego i kolejnego :-) aż będziesz pierwszy :-) Arek również prezentuje dobry poziom, niestety tym razem nieco słabiej niż na poprzedniej edycji w Górznie, ale miał dzisiaj ważną imprezę rodzinną, co na pewno nie pozwoliło mu się w 100% skupić na wyścigu. W Wilkowicach z pewnością się odegra.
Na średnim dystansie była naszych już cała czwórka. Damian małymi kroczkami zbliża się do podium. Jeszcze trochę brakuje, ale kiedyś :-)Tym razem poprawił wynik z poprzedniej edycji o dziesięć miejsc, więc trzymając się liczb, za trzynaście wyścigów będzie pudło :-) Tomek, mimo uciążliwego bólu pleców – nie poddał się bez walki i ugrał cenne punkty do klasyfikacji drużynowej. Jest charakterek :-), widmo zjechania na Mini na szczęście nie zwyciężyło. Gratulacje. Szymona gdzieś przed dziesiątym kilometrem odcięło i musiał odpuścić i odpocząć. W samą porę zeszło mu z koła powietrze, bo pompując mógł odsapnąć i ruszyć dalej z kopyta. Nie udało mu się jednak mnie dojść i ostatecznie wjechał na metę 6 minut po mnie. Dla mnie maraton ułożył się całkiem dobrze, para w girach była, nie odpuściłem do końca i na kresce ugrałem jeszcze 2 miejsca do przodu.
Wyniki:
Przemol (Mega, 8/86 M3, 15/195, 1:42:11/1:34:00 open M)
Szymon (Mega, 15/43 M2, 33/195, 1:48:01/ 1:34:00 open M)
Tomek (Mega, 34/43 M2, 111/195, 2:02:30/ 1:34:00 open M)
Domino (Mega, 36/43 M2, 134/195, 2:07:58/ 1:34:00 open M)
Arek (Mini, 12/32 M2, 41/153, 1:09:33/57:27 open M)
Antek (Mini, 4/11 M5, 92/153, 1:17:36/57:27 open M)
Klasyfikacja drużynowa: 14/35
PO CO MI IMBUSY????
Tydzień temu Jelenia, a dzisiaj Zielona, też góra. Trasa zresztą niewiele odbiegała od górskiej. Przewyższeń nazbierało się prawie jak na południu naszego, pięknego kraju. Do wyboru, według uznania, ambicji i wytrenowania 3 opcje: Mini – 20km i 350m w górę, Mega – 49km i 1000m w górę oraz dla najwytrwalszych Giga – 77km i 1500m w górę. Znów z nieba lał się żar, a wiaterku licho co. W lesie czekało jednak nieco ochłody. Wczorajsze opady deszczu zostawiły sporo głębokich kałuż na pierwszych kilometrach
trasy, z których prawie nic nie zostało na powrocie do mety, wszystko zawodnicy wywieźli na sobie :-). To już się staje nudne, ale Szymon od startu znowu mi odjechał. Niestety gdzieś w połowie trasy z większą grupką zawodników myli trasę i tam go wyprzedzam. Mimo powrotu na trasę, łapie defekt – sztyca gubi kompatybilność z siodełkiem, a potrzebnych imbusów oczywiście się nie wzięło, bo po co ??? :-)
Antek po prawie idealnie godzinnej szarży dojeżdża na metę w połowie stawki, zarówno w swojej wiekówce jak i open.
Wyniki:
Przemol (Mega, 10/107 M3, 30/243 2:20:26/2:01:11 open M)
Antek (Mini, 14/27 M5, 220/375 1:00:09/44:39 open M)
Szymon (Mega, DNF)
GÓRSKI DEBIUT DOMINO
Kolejną super miejscówką w kalendarzu Bike Maratonu jest niewątpliwie Jelenia Góra. Jako, że przy okazji naszego „amatorskiego” ścigania się, rozgrywany jest tutaj również UCI Marathon Series – czyli wyścig zaliczany przez Międzynarodową Unię Kolarską do klasyfikacji Pucharu Świata w maratonach – także lipy na trasie nie było. Dystanse do wyboru jak zwykle 3. Mini 31km i 600m w pionie, Mega 64km i 1600m w pionie oraz Giga 87km i 2690m w pionie. Biorąc pod uwagę fakt, że do prawdziwego terenu było najpierw prawie 10km dojazdu a na koniec tyle samo powrotu, to „właściwa” trasa była naprawdę treściwa. Niektóre zjazdy mogły sprawić sporo trudności, a podjazdy, z „Łopatą” na czele, wyciskały siódme poty z zawodników. Pogoda idealna do ścigania, sucho, ciepło i słonecznie, niestety niektórzy nie zdążyli na metę przed ulewą, która przyszła nie wiadomo skąd.
Na starcie oprócz standardu, czyli mnie i Szymona pojawił się dziś debiutant czyli Damian Dominiak aka Domino. Od razu rzucił się na dystans Mega, co jest z pewnością dla laika dość dużym wyzwaniem. Poradził sobie jednak znakomicie, i mimo iż dopadł go na trasie deszcz, dowiózł do mety bardzo dobre punkty, które dają mu awans o jeden sektor do przodu. Mało tego, byliśmy przekonani, że dojedzie do mety totalnie wypruty, zwłoki, a on tryskał energią i pytał kiedy następny górski maraton :-) Brawo za ambicje jak i za wynik.
Szymon na mecie melduje się 4 minuty przede mną. Wygląda na to, że na Bike Adventure, który już za niespełna miesiąc, zapowiada się niezła rywalizacja :-)
Wyniki:
Szymon (Mega, 23/82 M2, 57/435, 3:12:49/2:41:13 open M)
Przemol (Mega 30/207 M3, 74/435, 3:16:44/2:41:13 open M)
Damian (Mega 75/82 M2, 370/435, 4:32:19/2:41:13 open M)
foto by Damian Kmieciak
foto by Damian Kmieciak
PRAWIE GÓRY U GOGOLA
Tego samego dnia, kiedy my walczyliśmy z upałem w Sulechowie, Tomek robił to samo na innym wyścigu, w Wyrzysku. Przed paru laty startowaliśmy tam z Szymonem, było to w 2012 roku. Trasa w Wyrzysku to jedna z lepszych, czytaj – trudniejszych w tym cyklu. Podjazd pod Dębową Górę przy tym upale mógł sprawić nie lada trudności, ale na szczęście nasz Tomcio to kawał górala i poradził sobie z tą zmarszczką na trasie bez problemu :-) Dystanse zaoferowane dzisiaj przez Wojtka Gogolewskiego to 28km i około 500m w pionie na Mini, oraz 56km i około 1000m w pionie na Mega. Tomek dalej drałuje tą krótszą wersję. Z tego co opowiadał, trasa była dość wymagająca, jednak jak już wcześniej wspomniałem, dla niego to bułka z masłem, albo kawałek „cielaczka”- taki sernik, do kawy :-) Zresztą wyniki mówią same za siebie. Załapał się na pierwszej karcie wyników. To już jest czołówka.
Wyniki:
Tomek (Mini, 22/60 M2, 50/340, 1:15:32/1:07:10 open M)
BAJU BAJU SZYMON
Długo wiosny nie było, a jak już przyszła to raczej przypomina lato. Gorąco, sucho i prawie bezwietrznie, na starcie termometry w słońcu pokazywały 46 stC. Trasa sprzed lat została nieco zmodyfikowana i dodatkowo poprowadzona w odwrotnym kierunku. Wyścig odbywał się po pętli długości 24 km i 350m przewyższeń, Najkrótszy dystans to jedna pętla, średni to dwie, a najdłuższy to trzy pętle. Trasa raczej łatwa, tylko parę cięższych podjazdów, sporo piachu i kurzu, świetne, długie single. Największą trudnością dzisiejszego wyścigu był niewątpliwie upał.
Na najkrótszym dystansie o kolejne punkty w generalce walczył dzisiaj Antek. Znowu narzekał na zawodników swojego sektora, „wszyscy prują od startu po płaskim, a jak zaczynają się górki to zamulają” :-)
Na pocieszenie dodam, że to samo jest w pierwszym sektorze. Siły zawodnikom nie brakuje, ale technicznie to jest naprawdę kiepsko. Antek bez ekscesów, jedzie swoje i dowozi do mety równe punkty. Na średnim dystansie ścigaliśmy się Szymon i ja. Szymon od startu strzała i tyle go widziałem. Standard. Jednak przy wjeździe na drugą pętle spostrzegłem, że jest niedaleko przede mną. Szybko go dogoniłem. Ewidentnie miał już dosyć, przeszarżował to pierwsze kółko. Chwilę jechaliśmy razem, po czym zaczął odpadać. Ostatecznie dziś to ja mu dołożyłem :-) 7 minut. Miejmy nadzieję, że to tylko niedyspozycja dnia, jak sam zainteresowany stwierdził.
Wyniki:
Przemol (Mega, 7/72 M3, 13/160 2:12:20/ 2:00:35 open M)
Szymon (Mega, 11/22 M2, 36/160 2:19:22/2:00:35 open M)
Antek (Mini, 14/27 M5, 247/450 1:27:22/58:25 open M)
ROŚNIEMY W SIŁĘ - POTRÓJNE PUDŁO!!!!!!!!!
Dzisiejszy wyścig w Górznie to już półmetek całej serii. Pogoda prawie idealna do ścigania, sucho, słonecznie i ciepło, tylko znowu dawał się we znaki dość silny wiatr. Do wyboru jak zwykle trzy dystanse, gdzie Mini wynosił 24km i 275m w górę, Mega – 35km i 500m w górę, a Giga – 62km i 950m przewyższeń. Pierwsza połowa trasy to raczej płasko i szybko, za to druga połówka to już konkretny teren z kilkoma mega ciężkimi podjazdami.
Maraton w Górznie był dla Komety rekordowy pod kilkoma względami. Pierwszy raz stawiliśmy się tak liczną ekipą, nasz klub reprezentowało aż 7 zawodników, a do tego, troje z nas wywalczyło dziś podium w swoich kategoriach wiekowych. Jest potencjał w załodze :-) Oprócz tak silnej obsady zawodniczej, przyjechali dzisiaj z nami jeszcze fotoMAlinka i przyjaciel drużyny/wierny kibic Sikor. Dziewięcioosobowa ekipa to już tłum :-)
Szymon, jak to ma ostatnio w zwyczaju, od startu wystrzelił jak z procy i był poza zasięgiem reszty Komety. Dojechał do mety na 7 miejscu open, szacunek. Ja ostatnio nie czuję pary w girach i dzisiaj zabrakło mi do niego 5 minut. Ernest po zmianie roweru na wreszcie dopasowany, oraz po ostatnim odchorowaniu dochodzi do siebie i mimo pomyłki trasy wykręcił niezły wynik. Damian też pomału się rozkręca, wreszcie widać w nim zacięcie i chęć rywalizacji, co od razu przełożyło się na poprawę rezultatów.
Agnieszka nie pomyliła trasy :-) a nawet wskoczyła na kobiece podium, gratulację i niech to będzię już w standardzie :-) Arek i Antek reprezentowali nas na najkrótszym dystansie, Ten drugi poszedł dzisiaj jak dzik w pomidory i wreszcie mógł zasmakować pudła. Arek na pudło nie wskoczył, ale zrobił na nas duże wrażenie stylem i agresją jazdy udokumentowanym na jednym z naszych filmów z trasy, niby taki cichy i skromny, a single ciął jak żyleta.
Wyniki:
Szymon (Mega, 2/46 M2, 7/198, 1:33:29/1:29:40 open M)
Przemol (Mega, 8/79 M3, 18/198, 1:38:50/ 1:29:40 open M)
Ernest (Mega, 28/61 M4, 107/198, 1:53:10/1:29:40 open M)
Damian (Mega, 35/45 M2, 144/198, 1:59:03/ 1:29:40 open M)
Agnieszka (Mega, 3/99 K3, 9/16, 1:49:20/2:04:07 open K)
Arek (Mini, 10/28 M2, 34/162, 1:00:59/52:14 open M)
Antek (Mini, 3/13 M5, 77/162, 1:47:00/52:14 open M)
Klasyfikacja drużynowa: 13/30
⚠ ☠ ⚡ !!!!
Kiedy Antek ścigał się w Żarach, ja męczyłem się podczas wspinaczki wysokogórskiej w Głuszycy. Parę lat zleciało od mojego ostatniego wyścigu w tym miejscu. Ale tu nic się nie zmieniło :-) Głuszyca jak zwykle, ciężka, deszczowa, błotna i wymagająca. Dwa dystanse do wyboru, Mini 27km i 800m wspinaczki, Mega 43km i 1800m wspinaczki. Trasa chyba najcięższa jaką przyszło mi kiedykolwiek jechać, kiedy już dojeżdżało się do końca podjazdu, nagle za zakrętem okazywało się, że to dopiero początek :-) i tak kilka razy. Do tego deszcz, a raczej ściana wody, a potem nawet burza. Momentami podjazdy jechało się wartkimi strumieniami. Zjazdy oznakowane trupimi czaszkami - rewelacja. Do tego mnóstwo błota, także trasa na pełnym wypasie :-) . Szkoda, że na dwa kilometry przed metą pomyliłem trasę, zresztą nie tylko ja, bo powrót pod omyłkowy hardkorowy zjazd zajął lekko 5 minut. Głuszyca na zawsze już pozostanie dla mnie synonimem prawdziwego MTB.
Wyniki:
Przemol (Mega, 25/70 M3, 43/143, 3:04:10/2:16:49 open M)
ANTEK TESTUJE NOWĄ MIEJSCÓWKĘ
Tego dnia team rozjechał się na dwie miejscówki. Antek wybrał się na zupełnie nową trasę w serii kaczmarkowej, do Żar. Etap ten zaliczał się do klasyfikacji górskiej, czyli z pewnością łatwo nie było. Pogoda wyśmienita, cieplutko, suchutko- fajniutko. Do wyboru trzy dystanse: Mini to 21km i 315m w górę, Mega to 50km i 950m w górę, a Giga to 80km i 1550m w górę. Wyścig został rozegrany na 15 kilometrowych rundach plus 5 kilometrowy dojazd. Nowa miejscówka zdała egzamin i na pewno na stałe zagości w kalendarzu tej serii.
Antek dzielnie reprezentował team na najkrótszym dystansie. Dowiózł do mety całkiem dobry wynik, plasując się gdzieś w połowie stawki, zarówno w open jak i w swojej wiekówce. Narzekał tylko na „szosowców”, którzy gnają od startu, że ich dojść nie może, a potem zamulają na najprostszych podjazdach.
Wyniki:
Antek (Mini, 16/27 M5, 232/396, 1:07:29/0:47:17 open M)
TOMEK vs. JANOSIK
Tomek kontynuuje ściganie u „Gogola”. Tym razem miał wyścig u siebie w Mosinie. Od samego rana padał deszcz więc warunki do ścigania idealne :-) Trasa w Mosinie nie jest zbyt wymagająca, poprowadzona raczej wokół Wielkopolskiego Parku Narodowego, zamiast w jego środku, ale organizator tak chciał albo i musiał ze względu na obszar objęty ochroną. Dlatego deszcz i błotko przydały się na trasie, choć trochę podnosząc jej poziom. Standardowo do wyboru dwa dystanse, gdzie krótszy miał 31 km, a dłuższy 62 km.
Tomek mimo wstrętnej pogody poprawił swój wynik sprzed roku na tej trasie. Udało mu się ugrać parę oczek względem zeszłego roku, mimo że ilość zawodników w jego kategorii wiekowej się podwoiła. Wynik zatem całkiem dobry, pomału nabiera rozpędu. Najbardziej cieszy fakt podjechania jedynego podjazdu na trasie tzw. janosika, przy akompaniamencie podprowadzaczy wokół. Gratulacje :-) Rok temu byłeś jeszcze jednym z nich :-)
Wyniki:
Tomek (Mini, 19/176 M2, 54/415, 1:14:24/1:06:11 open M)
MUD CENTER!
Trochę odpuściliśmy w tym roku serię Bike Maraton kosztem udziału w Pucharze Strefy MTB Sudety. Z tego pierwszego powybieraliśmy jednak najlepsze miejscówki i tam z pewnością nas nie zabraknie. Zdecydowanie Polanica Zdrój należy do jednej z tych ciekawszych. Trasa sama w sobie mniam mniam- pycha, do tego tutaj zawsze jest jakoś tak zajebiście :-). Aaaa no i nasza super baza noclegowa, przy samym Parku Zdrojowym, skąd startuje wyścig. Same pozytywy. Wiosna wreszcie w natarciu, zrobiło się ciepło i słonecznie. Ostatnio jednak popadywało i na trasie jak zwykle w tych rewirach nie zabrakło sporej ilości błota. Szczególnie końcówka wyścigu to totalna taplanina. Dystanse do wyboru jak zwykle 3. Mini 26km i 700m w pionie, Mega 52km i 1200m w pionie oraz Giga 78km i 1750m w pionie.
Na starcie ponownie tylko ja i Szymon. Na trasie towarzyszyła nam dzisiaj również Alinka. W roli fotografa czekała na nas na najtrudniejszym zjeździe. Niestety nie popisaliśmy się w tym miejscu, jadąc za głosem drącej się kobiety/kibica, zamiast pruć prosto w dół po kamlotach zrobilśmy objazdową szopkę :). Szymon znowu mi odjechał, a ja próbując go za wszelką cenę dorwać dokręcałem jeszcze na zjazdach, co kosztowało mnie kilka bliskich kontaktów z podłożem :-) Znowu 2 minuty zabrakły.
Wyniki:
Szymon (Mega, 17/68 M2, 45/462, 2:37:06/2:13:18 open M)
Przemol (Mega28/216 M3, 57/462, 2:39:49/2:13:18 open M)
SZYMON O WŁOS OD PODIUM
Długi, majowy weekend kończymy wyścigiem na własnym podwórku. Zeszłoroczna trasa została nieco zmieniona i przyprawiona. Znacznie lepiej smakowała w dzisiejszej odsłonie :-) Odeszło kilka długich, płaskich prostych, a w ich miejscu pojawiły się świeże, smaczne single. Do mety nikt głodny zatem nie dojechał, można się było dobrze najeść i umęczyć na trasie. Do wyboru trzy dystanse. Mini to 26km i niecałe 200m w górę, Mega to 49km i niecałe 400m oraz Giga – 74km i niecałe 600m. Pogoda nie najgorsza. Chłodno i trochę wietrznie, ale chwilę ze słońcem też były. A co do rywalizacji na trasie. Damian wreszcie odżegnał zły omen od siebie i bez żadnych defektów przejechał cały maraton. Celował w średni dystans, jednak krótko po rozjeździe rozmyślił się i zawrócił do mety, kończąc na Mini. Problemy sprzętowe ma więc za sobą, teraz tylko trzeba nogę rozkręcić :-)
Ernest ostatni raz dzisiaj startował na za małym Treku. Zaraz po dojechaniu do mety odsprzedał źle dobraną maszynę. Zapewne po przesiadce na odpowiedni do swego wzrostu i pary w nogach sprzęt – szybko dokręci lepsze wyniki. Tomek uważaj, bo dzisiaj zabrakło mu zaledwie 5 minut do Ciebie. Ja po detronizacji w Żerkowie, i tym razem poległem. Nieco ponad 2 minuty Szymon mi uciekł. Zresztą sytuacja analogiczna do tej sprzed 4 dni. Trudno. Dokręcam śrubę i mam zamiar szybko zatriumfować :-) Poza tym jechało się dzisiaj świetnie. Nowy napęd się sprawdził a i objazd trasy poprzedniego wieczora z pewnością dał mi niezłą premię czasową. I nie było by się do czego przyczepić, gdyby nie patyk w szprychach, złapany gdzieś na 20 kilometrze trasy i dowieziony do samej mety, trykoczący tak, że trudno się było skupić. Szymon znowu docisnął od startu i tak trzymał przez cały wyścig.
Gdyby zjechał na najkrótszy dystans byłby pierwszy w swojej kategorii wiekowej a drugi open. Mimo tak wysokiej lokaty zdecydował się na średni dystans, brawo. Tutaj zresztą też wynik godny pochwały. Gratulacje. To podium w końcu wpadnie pod nogi, jak tak będą kręcić.
Wyniki:
Szymon (Mega, 5/47 M2, 8/170, 2:09:06/2:03:23 open M)
Przemol (Mega, 7/67 M3, 17/170, 2:11:17/ 2:03:23 open M)
Tomek (Mega, 30/47 M2, 81/170, 2:32:02/ 2:03:23 open M)
Ernest (Mega, 23/46 M4, 102/170, 2:37:06/ 2:03:23 open M)
Damian D. (Mini, 45/53 M2, 195/255, 1:38:55/1:05:39 open M)
Klasyfikacja drużynowa: 10/35
WIELKA DETRONIZACJA ;0
Kolejną miejscówką na mapie „kaczmarkowego ścigania” był Żerków. Nie tak dawno odbywały się tu Mistrzostwa Polski XCO, nieco prędzej jeden z etapów Thule Cup XC oraz konkretne maratony. Na szczęście ktoś sobie przypomniał o świetnych terenach Szwajcarii Żerkowskiej i tym samym można było się znów tu pościgać. Pogoda od początku sezonu nie powala, wiosna nadal tylko w kalendarzu. Było znów chłodno i pochmurno, jednak bez deszczu, łał :-). Dystanse i przewyższenia wyglądały następująco: Mini 23km i 300m w górę, Mega 42km i 600m wzwyż, Giga 77km i 1200 w pionie.
Dziś na starcie tylko ja i Szymon. Ten drugi, coś dziwnie spokojny, jakby coś przeczuwał, zbyt pewny siebie, milczący. Ostatnio nawet nie narzeka na brak czasu i chęci do treningów. Coś wisi w powietrzu :-) Standardowo od startu peta na maxa, ja pomału zostałem lekko z tyłu, Szymon w czubie. Kilku kolesi odnotowuje glebę i na chwilę mnie stopują. Szymon odjeżdża.
Kiedyś też tak bywało, ale potem go dochodziłem. Nie tym razem. Im bliżej mety, trasa staje się coraz cięższa. Kilka konkretnych podjazdów i sporo singli. Tu miałem nadzieję go dorwać. Nie udało się. Zameldował się na mecie 2 minuty przede mną. Skubany, przytrenował :-) Najlepsze jest to, że jutro mija równo 3 lata, od ostatniego wyścigu w który Szymon wjeżdża na metę przede mną. :-)
Wyniki:
Szymon (Mega, 11/45 M2, 25/240, 1:47:00/1:35:46 open M)
Przemol (Mega16/99 M3, BE 3/23 36/240, 1:49:20/1:35:46 open M)
SIKOR REAKTYWACJA
Druga edycja Solid-nych wyścigów rozegrała się przy niezbyt sprzyjających warunkach pogodowych. Nie dość, że chłodno to jeszcze wiatr, pod który nie szło ujechać. No, ale znajdźmy jakieś pozytywy. Dobrze, że nie padało :-). Trasa sprzed roku nieco zmieniona, ale za to jak? Poziom trudności wzrósł mocno, doszły nowe single, dropy by Sikor, no i tor motocrossowy. Najkrótszy dystans liczył 29 km, średni 41 km a najdłuższy 67 km. Przewyższeń na Giga wyszło prawie 1000m, a na Mega około 600m więc lekko nie było.
Z najkrótszym dystansem zmierzył się Antek. Pojechał całkiem nieźle i tylko minuty zabrakło mu, żeby stanąć na podium w swojej kategorii wiekowej. Gratulacje!
Tomek walczył dziś na średnim dystansie. Niestety oprócz walki z ciężką, interwałową trasą, musiał też zmierzyć się z bólem pleców, który był na tyle silny, że co jakiś czas nasz zawodnik zmuszony był odpuszczać rywalizację. Choć wynik nie jest katastrofalny :-) Ten sam dystans miał dziś pokonać Damian. Niestety ukręcił przed startem śrubę zacisku rury podsiodłowej i z siodełkiem spuszczonym na sam dół nie mógł „godnie” wystartować. Szkoda, bo to kolejny już wyścig tej serii z defektem. Ja po raz kolejny pokusiłem się na Giga wersję wyścigu. Tym razem jednak to nie ja przejechałem trasę, tylko trasa przejechała po mnie :-), ujechałem się jak już dawno nie miałem okazji. To była walka o przetrwanie, w dodatku ostatnie pół godziny wyścigu łapały mnie skurcze, a to już nie była jazda.
Miło było dzisiaj, po dość długiej rozłące, znowu zobaczyć naszego kolegę Sikora. Nic się nie zmienił, i dobrze, bo taki wariat nam się podoba :-) Udało mu się nawet dołożyć swoje trzy grosze do trasy maratonu. Drop w przepaść, z którego nikt nie skorzystał, był najlepszy :-)
Wyniki:
Przemol (Giga, 10/18 M3, 22/46, 3:19:55/2:51:41 open M)
Tomek (Mega, 26/43 M2, 87/189, 2:15:11/1:44:49 open M)
Antek (Mini, 4/10 M5, 76/130, 1:38:30/1:11:32 open M)
Damian D. (DNF)
SZYMON WE FRANCJI ;)
Na pierwszych, prawdziwie górskich zawodach w sezonie reprezentował nas Szymon. Zapowiadało się naprawdę dobre ściganie. Trasa przebiegała po 21 km pętli z 750m przewyższeń, dystans Mini to jedna, a Mega to dwie pętle. Nasz zawodnik planował oczywiście objazd dwóch okrążeń. Niestety już w drodze do Barda czuł się nie najlepiej. Zdołał przejechać krótki dystans i nawet ruszył na drugie kółko, jednak zawrócił z powrotem na metę, nie mogąc kontynuować wyścigu dalej. Jak się później okazało, rozkładała go grypa, stąd dość słaby ten jego występ. Trasę ocenił jednak jako dość wymagającą, ale słabą pod względem technicznym.
Wyniki:
Szymon (Mini, 11/40M2, 42/198 , 1:22:15/1:04:45 open M)
POKIBICOWANE
W maratonach organizowanych przez Wojtka Gogolewskiego, tak jak przed rokiem, reprezentuje nas Tomek. Pierwszy wyścig tego cyklu odbył się w Dolsku. Do wyboru były dwa dystanse, gdzie Mini- 24km, a Mega- 60km. Krótszą opcję ukończyło 529 zawodników obu płci, ten dłuższy sporo mniej, bo już tylko 177 zawodników i zawodniczek. Frekwencja zatem dopisała. Pogoda zresztą też. Nasz zawodnik poprawił swój wynik sprzed roku na tej trasie, spisał się chłopak, chociaż wiemy, że stać go na dużo więcej.
Niestety my się nie spisaliśmy. Mieliśmy stać na trasie i go dopingować. Szkoda tylko, że nie spojrzałem w mapki trasy i ustawiliśmy się tam, gdzie tylko długi dystans przejeżdżał. Ot, taka mała wtopa :-(
Wyniki:
Tomek (MINI, 19/82 M2, 70/464, 1:05:09/58:35 open M)
IDZIEMY ZA CIOSEM
Wchodzimy w nowy sezon z kopyta. Wczoraj maraton w Krzywiniu, a dzisiaj Rydzyna. Nastroje w drużynie od rana niezbyt optymistyczne, wymęczeni, zrezygnowani ale mimo wszystko gotowi do walki. Nikt nie zmienił zaplanowanego wcześniej dystansu. Twardzi jesteśmy :-) Tym bardziej, że dzisiaj trasa była już dużo cięższa. Mini to 24 km i 200m w górę, Mega to 49km i 634m w górę, a Giga to 74km i 1100m w górę. Pogoda podobnie jak wczoraj, i wiatr nadal nie odpuszczał. Dzisiaj razem z Szymonem pojechaliśmy średni dystans. Praktycznie cały wyścig jechaliśmy razem. Parę lat się już ścigamy, a taka sytuacja miała miejsce pierwszy raz. Wzajemnie się nakręcając dowieźliśmy do mety bardzo dobry wynik. To był naprawdę super wyścig.
Tomek od rana marudził coś o pojechaniu na Mini, ale pokazał hart ducha i pomimo zmęczenia objechał średni dystans. Tak trzymać. Antek sprawdził się dzisiaj na najkrótszym dystansie. Zważywszy na to, że to tegoroczny sześćdziesięciolatek, no i fakt, że wszyscy wczoraj jechaliśmy w Krzywiniu, to za sam dzisiejszy udział należą mu się gratulację, tym bardziej, że zakręcił się gdzieś w połowie stawki.
Wyniki:
Szymon (Mega, 10/48 M2, 33/342 2:04:01/1:52:29 open M)
Przemol (Mega, 17/150 M3, 34/342 2:04:01/1:52:29 open M)
Tomek (Mega, 32/48 M2, 168/342 2:22:06/1:52:29 open M)
Antek (Mini, 23/36 M5, 245/439 58:02/45:39 open M)
1.. 2.. 3.. ROZPOCZYNAMY SEZON STARTOWY
No to na dobre wkręcamy się w sezon. Przyszła pora sprawdzić ile dały nam zimowe treningi. Do wyboru 3 dystanse. Mini 28km, Mega 38km i około 300m przewyższeń i Giga 70km z 600m przewyższeń. Pogoda do przyjęcia, ciepło, sucho ale dość wietrznie. Trasa szybka i raczej płaska, ale parę solidnych podjazdów też się znalazło. Dzisiaj wystąpiliśmy w powiększonym składzie. Do naszego teamu dołączyli po zimie Ernest i Damian. Witamy w naszych szeregach i życzymy dużo przyjemności podczas pokonywania kolejnych maratonów.
Niestety debiut Damiana popsuły problemy techniczne, zaraz po starcie złapał gumę i nie udało mu się już odrobić straty. Ernest z obawami zadebiutował od razu na średnim dystansie, ale bez problemu podołał trasie i wykręcił całkiem dobry wynik. Antek przegapił rozjazd i niechcący szarpnął się na Mega, przynajmniej zobaczył lepszą część trasy :-). Tomek pojechał średnio, ma ostatnio urlop od treningów co ewidentnie odzwierciedla jego wynik. Chyba najwyższy czas odstawić w kąt łopatę i wsiąść na rower :-). Szymon przeciwnie do Tomka, dużo ostatnio śmiga, dlatego odnotował całkiem udany początek sezonu. Ja na razie pojechałem na Giga, jednak irytuje mnie znikoma ilość zawodników na tym dystansie i rozważę jeszcze ten temat. Wynik nie najgorszy, na Mega powalczyłbym z Szymonem na kresce bo jechał zaraz przede mną na rozjeździe.
Wyniki:
Przemol (Giga, 8/19M3, 17/56, 2:53:09/2:34:32 open M)
Szymon (Mega, 7/56M2, 18/278, 1:31:22/1:24:55 open M)
Tomek (Mega, 32/56M2, 105/278, 1:46:13/1:24:55 open M)
Ernest (Mega, 42/85M4, 156/278, 1:51:33/1:24:55 open M)
Antek (Mega, 10/19M5, 205/278, 1:58:20/1:24:55 open M)
Damian D. (Mega, 52/56M2, 241/278, 2:08:08/1:24:55 open M)
W klasyfikacji drużynowej zajęliśmy 14 miejsce na 39 sklasyfikowanych teamów.
PRE-START
W Leszczyńskiej Lidze Rowerowej startować w tym sezonie nie będziemy, ale wyścig w Trzebani był idealny, aby sprawdzić się przed sezonem, wystartować na luzie, bez spiny o wynik. Trasa wyścigu to 7-kilometrowa pętla, powtarzana przez dystans mini 4 krotnie, a przez dystans mega 7 krotnie. Trasa raczej płaska, szybka i łatwa, jedynym utrudnieniem był brukowy podjazd do mety, który z każdym okrążeniem dawał się coraz mocniej we znaki. Warunki pogodowe znośne, chłodno, sucho i bezwietrznie. Przez problemy techniczne z rowerem, spóźniłem się na start. Na szczęście tylko nieznacznie. Myślę, że uczciwie wkleiłem się gdzieś na 150 metrze w połowę stawki i kontynuowałem wyścig. Powietrze w tylnym kole, osiągnąwszy poziom około 1 bara przestało uciekać, jechało się ciężej ale jechało się :-) szwankująca tylna przerzutka też trochę utrudniała, ale dałem radę. Trochę wymęczony ten początek sezonu, mam nadzieję, że limit pecha na cały sezon już wykorzystałem.
Wyniki:
Przemol (MEGA, 12/26 M3, 26/67, 1:36:53/1:25:24 open M)
photo by Mateusz Mocek
TRENING NA ŚLĘŻY
Ostatnim akcentem przygotowań do sezonu był niedzielny trening na Górze Ślęży. W sześcioosobowym składzie ruszając z parkingu w Sobótce, objechaliśmy górę, czarnym szlakiem do Przełęczy Tąpadła, stamtąd żółtym szlakiem strzała na szczyt, z powrotem w dół do przełęczy, i dalej dookoła góry czarnym szlakiem do parkingu w Sobótce. Dwie takie pętle zrobiliśmy w 3 godzinki, dystansu wyszło 53km a przewyższeń aż 1450m. To tak ogólnie, bo Ci co pomylili trasę, lub z powodu bólu zęba i rezygnacji z drugiego kółka odpuścili, wykręcili inne wartości. Wypad jak najbardziej udany, tym bardziej , że wstrzeliliśmy się w małe okienko pogodowe między jednym, a drugim deszczowym frontem. Spory ubytek kalorii nadrobiliśmy w najbliższym fast-foodzie.
OSTATNI...
Chcąc, nie chcąc dobrnęliśmy do ostatniego Otwartego Treningu Przygotowawczego. Dzisiaj na luzie, spacerowym tempem, przejechaliśmy się lasami wokół Łysej Góry i jeziorek w Łęknie. Była nauka smarowania łańcucha oraz wymiany przebitej dętki :-). Całą zimę harowaliśmy więc można było trochę zluzować. W trochę ponad 3 godzinki wykulaliśmy 55 km. Wiosna w natarciu, już pachnie pierwszym wyścigiem. Już nie ma się co przygotowywać :-). Kto przetrenował zimę z nami, na bank odczuje poprawę wyników na najbliższych zawodach.
A kto przezimował przed telewizorem ten opłaca abonament :-). Wielkie dzięki wszystkim za udział, nawet ten symboliczny, jednorazowy. Na pewno nikomu nie zaszkodziło, a przy okazji można było się trochę zapoznać. Łącznie na 16 niedzielnych treningach przewinęło się 29 zawodników, przejechaliśmy razem około 800 km w 40 godzin. Wszystkim życzymy udanego sezonu. Widzimy się na trasach najlepszych maratonów i oczywiście na jesienno-zimowych treningach po sezonie :-).
DALEKO OD DOMU
Pogoda coraz lepsza, a więc można było zapuścić się dalej od domu niż zazwyczaj. Tym razem nasze maszyny skierowaliśmy na lasy w okolicach Jaszkowa, Krajkowa i Esterpola. Dla odmiany, zamiast tradycyjnych krótkich pętli pokonywanych kilkukrotnie we własnym tempie, zdecydowaliśmy się na wspólne pokonanie całego dystansu. Większość treningu to beztroskie ubijanie leśnych, płaskich duktów z krótkim postojem na bufecie. Oczywiście, nie mogło zabraknąć stromych wzniesień, których w tej okolicy nie brakuje, dla sprawdzenia nogi i przepalenia płuc. Po trochę ponad 2,5 h kręcenia i lekko powyżej 60 kilometrach wróciliśmy na „bazę”.
PĘTLA XC POLIGON
Gleba wreszcie wpiła wodę z roztopów, więc treningi wróciły na swoje miejsce czyli w teren. Niepewna pogoda, a dokładnie rzecz ujmując pokropujący deszcz, nie zachęcał do zbytniego oddalania się od miasta. Pod koła jedenastu jednośladów wpadła dziś pętla XC na poligonie, teren dobrze znany większości z nas, niektórym wręcz do znudzenia ;-). W zależności od nogi, w liczniki wpadło 30-40 solidnych, terenowych kilometrów. Niestety nie wszyscy pojeździli dzisiaj zbyt długo, bo po pierwszej, wspólnej rundzie urwałem wózek od tylnej przerzutki.
ZŁE PSY
Wreszcie przyszły dodatnie temperatury. Niestety zmarznięta ziemia nie wchłania odwilży i padającego ostatnio deszczu. Tym samym ponownie zmuszeni byliśmy uciekać z terenu na drogę. Jedenastoosobowa ekipa to już chyba mały zwiastun wiosny :-) Dość wysokie tempo pozwoliło w czasie 2:30 h nabić ponad 60km, chyba że ktoś nie dotrwał do końca to wtedy trochę mniej. Niestety na przedostatnim kółku jeden z zawodników miał nieprzyjemność bliskiego spotkania z dwoma olbrzymimi owczarkami niemieckimi, które zagrodziły mu drogę. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, bo mogło być nieciekawie.
ROZTOPÓW CIĄG DALSZY
Lasy nadal niedostępne,dzisiaj już nie tylko asfalt ale też trochę szutru.
Pogoda coraz mniej zimowa, to i chętnych na trening przybywa. Trochę dokuczał zimny wiatr, ale mówią, że jest najlepszym trenerem :-)
ASFALTOWO
Odpuściliśmy sobie dzisiaj taplanie się w roztopowym błocie i pierwszy raz na naszym treningu pod koła wjechał tylko i wyłącznie asfalcik.
A konkretnie pętla Kadzewo-Mełpin-Mórka o długości 8,5km. Pogoda nie najgorsza, temperatura około 0 stC, dość wilgotno, ale bez opadów, do tego lekki wiatr. Nazbierało się nas sześciu, a najszybszym w nogi weszło 70km w czasie 2:49. Tyle :-)
KOMPILACJA KOMETA 2016 ;)
Póki co zima nie odpuszcza, a sezon tuż tuż. Na rozgrzewkę i jako motywator do treningów zobaczcie jak w wielkim skrócie i na przyśpieszonych obrotach wyglądał nasz sezon 2016.
ZIMNO, BRRRRRRR!!!!
Ostatni trening stycznia za nami. Startowaliśmy przy -6 stC, a niecałe 3 godzinki później kończyliśmy lekko nad zerem. Mimo sporego oblodzenia udało się znaleźć ciekawą 3-kilometrową pętlę w lesie Nochowo-Gaj, gdzie leżało jeszcze sporo nienaruszonej pokrywy śnieżnej.
Tam dało radę polatać, chociaż mimo to też zdarzyło się parę niegroźnych kontaktów z podłożem. Dziś ujechane 45-51 km z przewyższeniami dochodzącymi łącznie do 400m. Dziesięciu zawodników na treningu to już nienajgorszy wynik. Liczymy na to, że wzrost temperatury będzie wprost proporcjonalnie podnosił niedzielną frekwencję :-)
PĘTLA MECHLIN II
Halo! Gdzie są wszyscy? Jesteśmy gdzieś na półmetku naszych przygotowań do sezonu. Pogoda całkiem znośna, rtęć szaleje gdzieś w okolicy zera, wiatru raczej brak a i słoneczko trochę przygrzewało. Pogoda dopisuje, czego nie można powiedzieć o frekwencji :-( My dzisiaj pojeździliśmy. Było nas zaledwie czworo, ale trening się udał. Prawie czterokilometrowa pętla pod kryptonimem Mechlin II była dobrym poligonem na dzisiejsze manewry. Mimo, że mamy odwilż, to tutaj zachowało się sporo nienaruszonego śniegu, po którym super się śmigało. W prawie 2,5 godziny bieżnik najszybszych dziś kół wytopił w śniegu trasę o łącznej długości 53km. W ciągu tygodnia każdy dokręca swoje kilometry i widzimy się za tydzień mocniejsi i szybsi :-).
MECHLIN PRZEORANY
Kolejny krok w stronę nowego sezonu za nami.
Dziś spulchnialiśmy glebę w lesie Mechlińskim. Trasa mimo, że już była pod kołami to jednak gruba pokrywa śnieżna odmieniła ją zupełnie. Trening w takich warunkach ma swój urok,
jednak doceniło to dzisiaj zaledwie pięciu zawodników. W niecałe 2,5 godziny nabiliśmy na liczniki kolejne 40-45 km. Na pętli obyło się bez upadków, tylko na dojeździe do niej miał miejsce mały karambol, co udało uchwycić się na fotce.
BIAŁY TRENING
W kalendarzu szóstka ustąpiła miejsca siódemce, więc nie ma się co obijać bo najbliższy start w maratonach już za dwa miesiące. Kontynuujemy nasze wspólne przygotowania do nadchodzącego sezonu. Ostatnie niedziele częstowały nas deszczem i błotem, dzisiaj wreszcie zrobiło się przyzwoicie. Co prawda trochę przymroziło do -5 st. C. ale świeciło słońce i tylko słabiutko powiewało. Ostatnio trochę sypnęło i wreszcie można było zrobić prawdziwy, zimowy trening.
Niestety takie warunki pogodowe, szczególnie ujemna temperatura z lekka przetrzebiły nasze szeregi i na pierwszym OTP w tym roku było nas zaledwie 8 śmiałków. Pod koła poszła pętla Zalew-Gaj-Manieczki. Musiała zostać nieco zmodyfikowana przez odbywające się w lesie koło Manieczek polowanie. Mam nadzieję, że przy okazji udało nam się trochę poprzeszkadzać myśliwym :-) Z racji panującego mrozu nieco skróciliśmy dzisiejszą jazdę do 2 godzin, niestety większość ekipy pouciekała do cieplutkich domów jeszcze wcześniej. Najwytrwalszym doszło dodatkowych 43 km na wyzerowanym tydzień temu liczniku.
GWIAZDA TEGOROCZNEJ ROZKŁADÓWKI ;D
Za 186 dni startujemy w kultowej, górskiej etapówce w Szklarskiej Porębie. Czterodniowe zmagania w Izerach i Karkonoszach to kwintesencja prawdziwego MTB. Zapisani już jesteśmy, opłaty też już wirtualnie poszybowały.
Jeśli ktoś reflektuje, do czego szczerze namawiamy, to przypominamy, im szybciej tym taniej. Limit startujących to tylko 500 zawodników więc nie warto zbyt długo zwlekać. Zapraszamy na stronę organizatora, tam znajdziecie wszystkie szczegóły. Zwróćcie uwagę na foto rozkładówkę, dość znajomo wygląda zawodnik na pierwszym planie ;-)
SPALAMY WIGILIJNE KALORIE
Wreszcie przyszła zima. Nie żebym się cieszył, po prostu następna w kolejce już stoi wiosna :-) Zima jednak tylko z nazwy bo za oknami raczej jesień, i to w jej najgorszej odmianie. Mokro, deszczowo, grząsko i błotniście. Tak było na ostatnim w tym roku niedzielnym treningu. Zapał jednak nas nie opuszcza i mimo to pojeździliśmy dziś w dziesiątkę. Terenem idealnym na spalenie wczorajszej wigilijnej wyżerki była pętla po lasach Zalew - Manieczki - Gaj, nie za ciężka, ale narzucając dobre tempo, można było się zmęczyć. Najszybsi nabili 60 km przebiegu. Teraz najgorsze, czyli tona obłoconego stroju do wyprania i rower do umycia, ale co tam, było warto. Widzimy się po Nowym Roku, sezon coraz bliżej ---> nabieramy tempa :-)
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Wszystkich chętnych, nie mogących wysiedzieć za świątecznym stołem zapraszamy na równie świąteczny trening - nie oznacza to że będzie lekko:). Niedziela 25.12, godzina 10:00, zbiórka przy wejściu do parku Puchalskiego od strony ulicy Kilińskiego.
Wszystkim fanom dwóch kółek życzymy szczęśliwych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia!!!
OSTATNI W TYM ROKU
Mimo ponurej i deszczowej aury odchodzącej jesieni przy ławeczce zebrało się 13 kolarzy. Jeden spóźnialski dołączył do nas na wylocie ze Śremu. Pod koła poszła nowa, czterokilometrowa pętla w lasku Zbrudzewo-Mechlin. Dziś trasa już nie taka łatwa jak poprzednie, stąd kilometraż też nieco mniejszy. W zależności od wytrenowania oscylowały pomiędzy 30-50 km, oczywiście nie licząc Tomka, który ma daleko do domu. Następny OTP dopiero 8 stycznia, kto chce leży, odpoczywa i tyje :-), kto nie chce - trenuje, dokłada kilometrów i ujmuje kilogramów. Do zobaczenia!
DESZCZ ZMYŁ PLAN TRENINGOWY
Kiedyś to musiało nastąpić. Niestety czwarty OTP został odwołany z powodu nieprzerwalnie padającego deszczu. Szkoda. Kto miał jak i gdzie to potrenował, inni mogli przynajmniej doleczyć przeziębienia, jeszcze inni odespać tygodniowe zaległosci.
Jako sposób na kaprysy matki natury znaleźliśmy dla Was alternatywę. W razie kolejnej niepogody zamiast odwoływać trening, przenosimy go pod dach. Ogólnorozwojówka na pewno wszystkim dobrze zrobi, no i wreszcie będzie można pogadać w cywilu, że tak powiem i zobaczyć jak kto wygląda ;)
TOMEK I JEGO 40+
Kolejny trening za nami. Nasz peleton ponownie urósł o 3 górali - dzisiaj było nas piętnastu. Temperatura lekko pod zerem nikogo nie zniechęca. Niedociągnięcia pierwszych spotkań chyba udało się wyeliminowac. Na tapecie nowa pętla w lesie Nochowo-Gaj. Tym, którzy wytrwali do końca i się nie oszczędzali na trasie wyszło 56 km dystansu. Tomek skasował jednak wszystkich dokładając jeszcze 40km dojazdu. Jutro do pracy po kolanach :-) Nie zwalniamy tempa, dotrenowujemy w ciągu tygodnia i za tydzień chwalimy się postępami.
DRUGIE KOTY ZA PŁOTY!!!
Drugi otwarty trening za nami. Pogoda nadal trzyma fason i nie krzyżuje nam planów. Do tego dziś pojawiło się parę nowych twarzy. Super. Nazbierało się 10 chłopa i 2 kobitki. Polataliśmy po 4 kilometrowej pętli na Poligonie, blisko domu, żeby w razie zbyt obfitego deszczu móc szybko się ewakuowac. Na szczęście nie padało. Dwu i pół godzinna jazda powiększyła stan naszych liczników o 35-50 km, w zależności od nastroju :-). Ten, jak i poprzedni trening pokazały nam kilka organizacyjnych niedociągnięć, które pojawiają się dopiero wtedy gdy trenuje się w większej grupie i to na różnym poziomie wytrenowania uczestników. Bierzemy się zatem za ich ulepszanie. Zimy na razie nie widać, a jeśli nawet przyjdzie to z pewnością nie zatrzyma nas w domach w niedzielne przedpołudnie. Dzięki za udział i see you za tydzień!
I PO TRZY ... STARTUJEMY!!!
Ruszyliśmy z otwartymi treningami przygotowawczymi do sezonu kolarskiego 2017. W umówionym miejscu o umówionej porze zebrało się dzisiaj 9 ochotników obu płci, chętnych rozruszac się po przerwie regeneracyjnej i rozpocząc w ten sposób przygotowania do następnego sezonu. Pogoda, jak i frekwencja nas nie zawiodły, wypogodziło się, pięknie dogrzewało słoneczko, a po wczorajszych opadach pozostały już tylko błoto i kałuże, ale to żaden problem - raczej dodatkowa atrakcja.
Trening odbył się na 7 kilometrowej pętli wytyczonej w lesie Nochowo - Gaj. Po dojeździe do pętli rozdzieliliśmy się na dwie grupy, w zależności od poziomu roztrenowania :-) żeby każdy wyniósł z treningu coś dla siebie. Wszyscy dzisiaj dobrze polatali więc oficjalnie przygotowania do nowego sezonu uważam za rozpoczęte.
Widzimy się zatem za tydzień na kolejnym treningu :-)
AKCJA REGENERACJA
Nie tylko zawodnicy odpoczywają po ciężkim sezonie. Nasze ścigacze też zasłużyły na porządną kąpiel i przesmarowanie. Długo tak jednak nie poleżą, zaraz stawiamy je na koła, składamy do kupy i rozpoczynamy przygotowania do sezonu 2017.